Aby się spakować, najpierw trzeba się wypakować. Przepakować i zapakować ponownie. Powróciłam z Warszawy po 7 latach i ogrom drobiazgów jakie zgromadziłam (tak, nie jestem minimalistką) mnie przeraził. W piątek, moim głównym zajęciem było oczekiwanie w niepokoju na kurierów. Kartony dotarły...
A znaleźć można było w nich m.in. to:
A tak wyglądają książki, które przyjechały za mną z Warszawy, jeśli się j poukłada. Dołączą do kolekcji w domu. Do Norwegii mogę zabrać niestety nieliczne.
Kurier przywiózł także moje nowe śniegowce. Jak sądzicie, odpowiednie na norweską pogodę?:)
AvE!
Vandrer
propsy za oldskoolowy regał i latający norweski dywan, którym polecisz do zimnej dalekiej krainy, buty odpowiednie (chyba) ;p / Lowl
OdpowiedzUsuńDziękuję za pierwszy komentarz. Po wyprowadzce z Warszawy, mama udostępniła mi pokój w starym domu na składowanie moich szpargałów. Dom pełen jest pradawnych regałów i latających dywanów ;)
OdpowiedzUsuń