Muzyka będąca tłumaczeniem uczuć wygrała w tym roku z fajerwerkami. Eurowizyjne fajerwerki, same w sobie też stały na wysokim poziomie. 3 ulubione piosenki Vandrera zmiotły konkurencję. Sowa jest w tym roku zachwycona i z radością na sercu przesyła Wam te eurowizyjne perły.
Salvador Sobral podczas odbierania statuetki z rozbrajającą szczerością przyznał, że cieszy się z tego, że muzyka płynąca z uczuć wygrała w tym roku z fajerwerkami. I nie chodzi tu tylko o jego magiczną piosenkę, ale także o naturalną Belgijkę czy młodego i utalentowanego Bułgara. Wszyscy trzej wyszli na scenę samotnie i zaśpiewali, tak by zaczarować widownię jedynie piosenką. Niczym więcej, bo niczego więcej nie potrzeba. Dobra muzyka obroni się sama. Jedyną ozdobę w tych występach stanowiły delikatne świetlne wizualizacje.
Blichtr, fajerwerki i festiwalowy duch nadal są myślą przewodnią większości piosenek. Na szczęście ta źle rozumiana szopka odpada w półfinałach. W tegorocznym finale zdecydowana większość piosenek reprezentowała wysoki miły dla ucha poziom. Trzecie miejsce dla mołdawskich artystów, czy piąte miejsce Szweda, oznacza jedynie tyle, że Eurowizja była i będzie konkursem piosenki festiwalowej. Ma się dziać. Nie można tego porównać z muzyką radiową czy tą której słuchamy w zaciszu własnego YouTuba. Eurowizja była i będzie wyjątkowa na swój kiczowaty sposób. I to jest piękne.
Dowiedz się dlaczego Eurowizja to dno i 100 metrów mułu, z ostrygami... (czytaj dalej)
Vandrerowi zawsze było smutno na pluszowym serduszku kiedy jego ukochane piosenki nie sunęły w górę tablicy wyników. Od kilku lat jednak (dzięki wymieszaniu systemu głosowania), Vandrer jest coraz bardziej zadowolony z wyników. W tym roku marzył o zwycięstwie Portugalczyka, Belgijki lub młodziutkiego Bułgara. Wszyscy znaleźli się w pierwszej czwórce zdobywając wysokie noty zarówno od sędziów jak i publiczności. Marzenia spełnione. Portugalia z Bułgarią zdeklasowały konkurencję (prawie dwukrotna różnica punktów do następnej piosenki). Niestety Polska, choć piosenkę miała ciekawą, nie wybiła się na tle pozostałych ballad i zajęła dopiero 22. miejsce.
Portugalia - 1 miejsce
Salvador Sobral - Amar Pelos Dois
Czysta muzyka. Możecie zamknąć oczy i po prostu dać się zaczarować. Nie trzeba rozumieć słów by zrozumieć emocje (notabene piosenka dotyczy miłości). I to chyba najlepiej świadczy o tym utworze. Pomimo, iż jest po portugalsku (Vandrer zakłada, że podobnie jak on nikt nie zna tego języka) to w żaden sposób nie przeszkadza to słuchaczowi by się w niej zakochać czy wzruszyć.
Salvador uwiódł Vandrera jeszcze mocniej kiedy do zwycięskiego występu zaprosił kompozytorkę swojego utworu oddając jej cały hołd. Skromny i utalentowany. Prawdziwy, czego trzeba więcej?
Bułgaria - 2 miejsce
Kristian Kostov - Beautiful Mess
17-letni Bułgar zaskoczył sowę swoją sceniczną dojrzałością i doskonałą piosenką. Już od pierwszych nutek chce się tego słuchać dalej i więcej. Przycisk replay rozgrzewa się do czerwoności a i tak przyciskamy go ponownie. I jeszcze ta bezbłędna partia skrzypiec. Ajaj!
Sowa woli nieco bardziej wersję studyjną, ale na scenie broni się to bardzo dobrze. Te lekkie załamania w wysokich partiach wynikały zapewne z tremy Kristiana w finale. W półfinałach wyszło doskonale. Niemniej jednak sprawdzenie jego innych wykonań pokazuje, że chłopak potrafi śpiewać. Posłuchajcie tu jego występów w X Factorze.
Belgia - 4 miejsce
Blanche - City Lights
Belgia zaskakuje często piosenkami z zupełnie innej bajki. Pamiętacie Loïca? Blanche poszła w jego ślady i zaśpiewała elektryzującą piosenkę. Najbardziej odstającą formą od festiwalowego ducha, ale przepiękną. Stała na scenie nieco zakłopotana, bez wymyślnej fryzury czy makijażu. Po prostu śpiewając co jej w sercu gra. I to było piękne.
I wersja studyjna. Vandrer nie może zdecydować która lepsza.
Te trzy piosenki bezapelacyjnie lądują na playliście Vandrera. Sowa uznała jednak, że we wpisie warto wspomnieć jeszcze o kilku ciekawych utworach, może któryś z nich przypadnie Wam do gustu. Pozostałe choć dobre w kontekście festiwalu, to poza sceną i eurowizyjną otoczką nie nadają się raczej do samotnego słuchania.
Jesli ktoś lubi delikatne wakacyjne rytmy Vandrer poleca hiszpańskich serferów (26.). Jeśli chcecie dowiedzieć się jak wygląda perfekcyjne życie posłuchajcie optymistycznej Niemki (25.), albo wprawcie sie w dobry nastrój dzięki trio Holenderek (11.). Uśmiech na ustach wywołuje także księżycowy Austriak (16.). Australia tradycyjnie już przywiozła po prostu dobrą piosenkę, nie rozumiejąc wciąż na czym polega eurowizyjny sznyt (9.).
A Wy oglądaliście? Które piosenki podobały się Wam najbardziej? Co sądzicie o tegorocznej edycji?
AvE!
Vandrer
Zdjęcie w tytule wyjątkowo pochodzi z Eurovision.tv. Źródło tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Vandrer dziękuje za wszystkie komentarze. Ceni sobie dyskusję z każdym zainteresowanym:)
AvE!
Vandrer